Remedium na ikoniczność Skłodowskiej
W drugim dniu Festiwalu Komedii Talia Maria Skłodowska w Warszawie urodzona, która nie posiada praw autorskich do swojego wizerunku, stanęła na scenie tarnowskiego teatru w oparach groteski i surrealizmu. A wszystko za sprawą Teatru Papahema z Białegostoku.
„Skłodowska. Radium Girls” na podstawie scenariusza i w reżyserii Agaty Biziuk, znanej tarnowskim widzom z martyrologiczno-feministycznych „Heroin”, przedstawia opowieść o fenomenie Marii Skłodowskiej-Curie, która stała się symptomatyczną ikoną popkultury. Jej nazwisko patronuje szkołom, ulicom, szpitalom, instytutom, zaś twarz rozświetla koszulki, breloczki czy internetowe memy. A przecież mogło być inaczej…
Maria Skłodowska, nastoletnia jeszcze, przyjeżdża do majątku ziemskiego rodziny Żorawskich i podejmuje pracę guwernantki. Zakochuje się tam w Kazimierzu, synu swoich pracodawców. Jednakże jej status społeczny jest ujmą dla rodziców kochanka i zamiast miłości Maria dostaje upokorzenie. Wyjeżdża do Paryża, gdzie mieszka jej siostra Bronka i rozpoczyna naukę na Sorbonie. Tak rozpoczyna się spektakl „Skłodowska. Radium Girls”.
Przedmiotem studiów Marii są matematyka i fizyka… W tym miejscu należy się zatrzymać, bowiem akcja spektaklu cofa się do momentu, kiedy rodzice Kazimierza nie zgadzają się na jego ożenek, ale w alternatywnej przestrzeni zmieniają zdanie. I co? Maria nie zostaje podwójną noblistką. Maria nie zostaje ikoną! W rzeczywistości stało się jednak inaczej dzięki temu, że Skłodowska urodziła się w zaściankowej Polsce, w której rolą kobiety było przynoszenie chluby mężczyźnie i bycie dobrą partią. Ona jednak nie była. Jej ambicje sięgały wyżej niźli do garów i dawania lekcji wiejskiej dziatwie. W Polsce kobieta wykształcona była przecież dziwadłem.
W Paryżu Maria rzuca się w wir pracy i pnie się po szczeblach kariery naukowej. Prowadzi badania nad promieniowaniem, w międzyczasie poślubia Piotra Curie i są sobie mężem i żoną w pracowni chemicznej. Odkrywają pierwiastki rad i polon, stwierdzają, że związki promieniotwórcze świecą i Maria jaśnieje. I tak właśnie przemienia się w radioaktywną, ponieważ pierwiastki chemiczne coraz częściej znajdują zastosowanie w przemyśle. Firma U.S. Radium Corporation opracowała farbę zawierającą rad, którą pracownice nanosiły na tarcze zegarów. Środek miał być bezpieczny dla zdrowia, więc kobiety w celu zwiększenia wydajności pracy lizały posklejane końcówki pędzli. Jednakże farba okazała się śmiercionośna a sprawa „Radium Girls” do dziś budzi kontrowersje. Podobnie jak Maria, ta depresyjna i oddana nauce ateistka, zasłynęła z rozbijania rodzin. Bo w istocie żonaty mężczyzna zdradzając nie rozbija swojej rodziny.
Maria ikona, aczkolwiek śmierć niosąca. W surrealistycznej retoryce spektaklu w obronie noblistki staje praojciec tejże nagrody, czyli Alfred Nobel, wynalazca dynamitu. W imię nauki czasami trzeba kogoś poświęcić. Skłodowska oddała się nauce, bo Polska ją odrzuciła, a kiedy odniosła sukces, Polska się o nią upomniała i uczyniła ikoną. W spektaklu Polska jest przedstawiona jako kobieta rozdarta, pozbawiona własnego zdania i słuchająca hochsztaplerów. Naprzeciw niej siedzi i służy radą twórca psychoanalizy Zygmunt Freud.
„Skłodowska. Radium Girls” to nie tylko groteskowa opowieść wyrwana z życia noblistki. To również przypomnienie, że Skłodowska była kobietą z krwi i kości. Upokorzona w młodości, pokochana przez Piotra Curie, zrozpaczona po jego śmierci, szukająca miłości w ramionach kochanka. W końcu napromieniowana swoimi odkryciami i martwa. Wszakże nawet Superman tracił moc w konfrontacji z pierwiastkiem…
Po dwóch dniach festiwalowych pokazów poziom tegorocznej Talii może zadowolić nawet najbardziej wybrednych widzów. Bez wątpienia Talia jest jednym z najjaśniejszych punktów kulturalnych na mapie naszego miasta.
Krystian Janik
Wykorzystane fotografie autorstwa Pawła Topolskiego pochodzą z oficjalnej strony internetowej tarnowskiego teatru: http://www.teatr.tarnow.pl/galleries/view/557