Natchnąć innych, czyli wernisaż wystawy Rafała Dalka

W tarnowskiej „Piwnicy pod Trójką” podziwiać można było ostatnimi czasy przepiękne, malownicze pejzaże budzące na skórze uczucie ciepła lub przeciwnie – dotyk zimnego, mokrego śniegu. Zachwycały kolorowe kwiaty o płatkach miękkich i delikatnych, szklane naczynia niczym zwierciadła odbijające świat. W poniedziałkowe popołudnie, 12 listopada, podczas wernisażu wystawy malarskiej Rafała Dalka, zagościła natomiast na murowanych ścianach tematyka zgoła odmienna. W ramach cyklu „Tarnowscy Artyści w Galerii Muzealnej” realizowanego przez Muzeum Okręgowe w Tarnowie, zaprezentowane zostały bowiem obrazy z dwóch serii – przedstawiające konie i koty.

Co trzeba powiedzieć o samym malarzu – że choć można spotkać się z informacją, iż jest artystą wrocławskim, ponieważ obecnie tam mieszka i tworzy, to urodził się właśnie w Tarnowie i tutaj stawiał swoje pierwsze kroki w dziedzinie malarstwa. To też absolwent tarnowskiego Zespołu Szkół Plastycznych oraz wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jak dowiedzieć się można z oficjalnej strony internetowej pana Rafała, zajmuje się nie tylko malarstwem, ale również projektowaniem wnętrz i mebli. Jeśli zaś chodzi o sam wernisaż, można zaryzykować stwierdzenie, że ta część twórczości, którą podzielił się z tarnowianami, jest o wiele bardziej dynamiczna (a przy tym również tchnąca pozytywną energią) niż tematyka pozostałych prac. Abstrakcyjne, acz wcale nie mniej przez to radosne kociaki zapraszają swoimi pozami nie tylko do zabawy piłeczkami i kłębkami ukrytymi w obrazach, ale też do gry – otwarte kompozycje obrazu nie narzucają bowiem granic wyobraźni odbiorcy, pozwalają na różnorodne interpretacje, na dopisanie własnej historii, odszukanie tego, co przed ciekawymi spojrzeniami pozornie zostało ukryte. Warto przytoczyć słowa Pana Rafała, dotyczące właśnie niezwykle wdzięcznych, kocich modeli: „Starałem się oddać charakterystyczne cechy kociej mowy ciała i używać przy tym różnych technik malarskich – od dość uproszczonych, prawie abstrakcyjnych w formie, gdzie wizerunku kota trzeba poszukać na obrazie, po przedstawienia zawierające dużą liczbę szczegółów, bliższe realizmowi.”. Jeśli zaś porównać koty z końmi, wydaje się, że te drugie zostały przedstawione o wiele bardziej szczegółowo, choć i tu kompozycja pozostaje otwarta. Przedstawione zwierzęta wydają się jednak wydobyte z głębi abstrakcji, to właśnie one przyciągają uwagę i niemal nie pozwalają oderwać od siebie wzroku. Warto jednak przyglądnąć się również ich otoczeniu, by doszukać się ukrytych w nim szczegółów. Trzeba też powiedzieć, że nie jest to pierwsza wystawa Pana Rafała – ani ogólnie, ani w Tarnowie. Jest autorem kilkunastu już wystaw, prezentowanych jednak głównie we Wrocławiu. Na jego obrazach, obok kotów, koni i portretów, pojawiają się także panoramy miast, deszcz oraz nietypowy dość motyw, choć w dzisiejszych czasach wszechobecny, czyli telefony komórkowe. Nic więc dziwnego, że sam artysta mówi o swoich pracach, że są pełne nostalgii i melancholii.

Wernisaż natomiast tradycyjnie rozpoczęły niedługie przemówienia przedstawiciela dyrekcji tarnowskiego Muzeum Okręgowego oraz Pani Bożeny Szczupak, kuratora wystawy. Sam artysta bardzo krótko podziękował i zaprosił publiczność do oglądania swoich obrazów, pozwalając siebie poznać bliżej – przez ich pryzmat. Mimo swojej skromności i niechęci do przemówień, a może właśnie wprost przeciwnie – dzięki nim, Pan Rafał ujął jednak gości, którzy w ciepłej atmosferze, zwyczajowo już z poczęstunkiem w postaci wina, oddali się serdecznym rozmowom zarówno z artystą, jak i między sobą, oraz podziwianiu tych barwnych dzieł – bliższych i dalszych abstrakcji, przede wszystkim jednak – bliskich sercu. I choć o artystach powiedzieć można wiele, o wystawie malarstwa Rafała Dalka i o nim samym powtórzyć można za Salvadorem Dali, że „Malarz to nie ten, kto jest natchniony, lecz ten, który jest w stanie natchnąć innych”. Kto zaś nie miał okazji przyjść na wernisaż, wystawę odwiedzić może jeszcze do 2 grudnia i w klimatycznej, muzealnej piwnicy dać się porwać wesołym kocim harcom lub budzącym zachwyt, pełnym dynamiki sylwetkom koni.

Angelika Gieniec