Mała czarna na kolankach?!

MAŁA CZARNA NA KOLANKACH

Na mapie Tarnowa pojawiło się  nowe miejsce, gdzie można wyskoczyć na małą czarną. Albo też… odwiedzić małą czarną… To „Rademenes” – kocia kawiarnia mieszcząca się przy ulicy Żydowskiej 17. Miłośnikom kotów to miejsce przypadnie na pewno do gustu. Cóż! To istna Mekka dla kociarzy… Wiem, bo byłam, a że za kotami przepadam…

Już od progu witają nas koty. Są szybsze niż właścicielka lokalu, pani Małgorzata Hońdo, która stworzyła to miejsce wspólnie ze swoim mężem Januszem i doborową siódemką – czarnymi kociczkami o imionach Rademenes (firmowe imię) i Atena, biało-rudymi braćmi Strzałkiem i Księciem, białą, delikatną Dzidzią i dwójką „małoletnich” wisusów – buraskami Kleofasem i Kleopatrą. Wszystkie koty, to tak zwane znajdki, każdy ze swoją historią porzucenia, wyrzucenia, zagubienia i wreszcie odnalezienia szczęśliwie swojego człowieka.

Pomysł na kawiarnię wziął się ze swego rodzaju luki, która istniała na kulinarnej mapie naszego miasta. Wiele miejscowości posiada już kocie kawiarnie i cieszą się one wielką popularnością. Z tego założenia wyszli właściciele, choć wiele osób odwodziło ich od tego pomysłu, twierdząc, że u nas się nie przyjmie… Szczęściem, pomysłodawcy nie dali się zniechęcić. Uroczyste otwarcie nastąpiło 13 marca, w piątek, o godzinie 13:13 i… następnego dnia obostrzenia epidemiczne spowodowały zamknięcie lokalu. Na szczęście właściciel kamienicy okazał się życzliwy i na czas, kiedy kawiarnia była zamknięta, zrezygnował z pobierania czynszu. To pozwoliło przetrwać urokliwemu, magicznemu miejscu i na powrót otworzyć swe podwoje 19 maja.

Od tej pory kocia kawiarnia zyskuje coraz więcej zwolenników. Pojawili się już stali bywalcy, którzy odwiedzają to miejsce nie tylko po to, by w przytulnie urządzonym miejscu wypić smaczną kawę, ale chyba przede wszystkim po to, by tytułowa „mała czarna” wskoczyła na kolana i z rozkosznym mruczeniem dotrzymywała towarzystwa. Zresztą nie tylko ona… Ledwie weszłam i usiadłam, moje narzędzia pracy zostały natychmiast zarekwirowane przez malców do zabawy, a ja sama zaanektowana do celów „miziankowo-przytulankowych”. Wcale mi to zresztą nie przeszkadzało, tym bardziej, że kociaki słodkie, a pani Małgorzata to przeurocza rozmówczyni. Gawędziło nam się cudownie o kotach, koniach (pani Małgosia to instruktor jeździectwa i hipoterapeuta), a pięknie zaaranżowane otoczenie, w którym zarówno ludzie, jak i koty mogą wygodnie się rozsiąść, sprzyja relaksowi. Koty zresztą są wszędzie. Nie tylko te żywe, ale również w postaci „kocich” ozdób. Niektóre z nich są do kupienia, jak na przykład ręcznie robione magnesy (kotki, oczywiście!), sznurkowe kotki i inne drobne bibeloty, pamiątki z nazwą kawiarni. Nazwa ta zresztą pochodzi od bohatera popularnego, wyprodukowanego w latach osiemdziesiątych, serialu „Siedem życzeń”, którego bohater, czarny kot Rademenes, w poprzednim wcieleniu egipski kapłan, spełnia siedem życzeń swojego opiekuna, nastolatka, który uratował go z rąk osiedlowych łobuzów. Stąd też imię jednej z pięknych, długowłosych czarnych kotek, która zresztą, jako „znak firmowy” kawiarni, dzieli swój czas między pozowanie do zdjęć na oknie a okupowanie kolan klientów.

Jeśli więc szukacie miejsca, gdzie można miło spędzić czas, posiedzieć w kocio-ludzkim towarzystwie, a koty lubicie, to spieszcie do „Rademenesa”. Tym bardziej, że to miejsce z ambicjami artystycznymi. W tej chwili, do końca sierpnia, na ścianach lokalu prezentowana jest wystawa barwnych grafik Dominiki Wojtylak z Krakowa p.t: „Kot Schroedingera albo dziewięć żywotów kota w pudełkach”. Od pierwszego września zobaczymy z kolei wystawę malarstwa tarnowianki, Pauliny Krzemińskiej, zatytułowaną: „Kot w postaci czystej”. W wolnej chwili warto wpaść, wypić małą czarną, pomiziać małą czarną, pobawić się z kocimi szkrabami i nasycić oczy sztuką. Bez względu na to, czy będzie jakaś wystawa, czy nie będzie. Wszakże to sam Leonardo da Vinci powiedział przecież: „Każdy, nawet najmniejszy kot, jest arcydziełem!”.

Maria Polaczek