Mądrala z rudą kitką.
Któż z nas nie zna wiewiórki?! Już od najmłodszych lat, podczas spacerów po parku, potrafiliśmy bezbłędnie zidentyfikować to niewielkie, sympatyczne rude stworzonko o charakterystycznym wyglądzie, nie do pomylenia z jakimkolwiek innym ssakiem. Należąca do gryzoni wiewiórka pospolita, zwana także wiewiórką rudą (Sciurus vulgaris, to jeden z najbardziej lubianych przedstawicieli naszej rodzimej fauny. Jest prześliczna i słodka, z tymi swoimi uszkami zakończonymi pędzelkami sierści, rudą, puszystą kitką i wielkimi oczami, które pomagają jej poruszać się po drzewach, znajdować pokarm, wypatrywać zagrożenia i… człowieka z orzeszkiem. Ma ona jednak, choć wydaje się powszechnie znana, swoje wiewiórcze sekrety…
Nasza rodzima „ruda kitka” to jeden z ponad 250 (!!!) gatunków wiewiórkowatych występujących na świecie i jedyny nadrzewny żyjący w Polsce (jej naziemnymi krewniakami, również należącymi do wiewiórkowatych, są suseł i świstak). To niewielkie zwierzątko mierzy około 20-25 cm, a tyle samo długości ma jej ogon, tak dobrze znany, obok pędzelków na uszkach, szczegół wiewiórczej urody. Ta puszysta kitka ma wiele zastosowań. Pomaga balansować na gałęziach i pniach drzew, które są środowiskiem życia wiewiórki, jej ruchy tworzą swoisty „język”, w którym właścicielka porozumiewa się z pobratymcami, podczas skoków stanowi przeciwwagę dla tułowia i głowy, dzięki czemu nasza sympatyczna bohaterka nie spada jak kamień na ziemię, ale może szybować pięknie kilka metrów. Wreszcie zimą i w chłodne dni futrzasty ogonek służy jako kołderka. Tutaj mała dygresja. Choć nasza wiewióreczka zwana jest rudą, to nie jest jedyny kolor, w jakim może występować. Kto był w górach, widział na pewno ciemnobrunatnie ubarwione wiewiórki. To tak zwana forma melanistyczna, częstsza w wyższych partiach terenu. Ale i w naszym mieście możemy zobaczyć ciemne wiewiórki – wystarczy zajrzeć do Parku Strzeleckiego. Co ciekawe, nawet w jednym miocie małe wiewióreczki mogą się różnić odcieniami futra.
Wiewiórka znana jest ze swojej zręczności, z jaką porusza się po drzewach. Jak już wspomniałam, pomaga jej w tym ogon, ale także ostre pazurki, którymi trzyma się kory, zgrabnie schodząc głową w dół. Jest ich po cztery w przednich łapkach i po pięć w tylnych. Niezwykła jest budowa stawów skokowych tego ssaka. Mogą się one obracać o 180 stopni, co umożliwia wiewiórce całkowitą zmianę kierunku w jednej chwili. Jest to bardzo przydatne podczas ucieczki przed zagrożeniem, ale i podczas zalotów, które odbywają się wysoko w gałęziach. Dłuższe, dobrze umięśnione tylne łapki umożliwiają mocne odbicie do skoku.
Wiewiórki żyją w lasach, parkach, dużych ogrodach, wszędzie tam, gdzie znajdą drzewa i ulubiony pokarm: orzechy, nasiona drzew i ich pąki, owoce, grzyby. Na twardych orzechach ścierają sobie zęby, które, jak to u gryzoni, rosną przez całe życie. Ale, choć to gryzonie, nie pogardzą owadem, pisklęciem, jaszczurką, małą żabka czy ptasim jajem. Zaglądają chętnie do naszych ogrodów, gdzie mogą znaleźć orzechy i owoce. Chętnie spotykają się też z ludźmi w parkach, zwłaszcza, jeśli je czymś poczęstują. Tu trzeba zaznaczyć, że wiewiórki łatwo się oswajają, biorą poczęstunek z ręki, nawet wchodzą na człowieka, jak na drzewo. Jest tylko jeden problem… Te przemiłe, słodkie i urocze zwierzątka łatwo zapadają na wściekliznę lub są jej nosicielami… Należy więc bardzo uważać na osobniki, które wyglądają na ospałe, osowiałe lub gwałtownie zmieniają nastrój na agresywny. A w razie ugryzienia natychmiast udać się do lekarza. Jeśli zobaczymy wiewiórkę, która dziwnie się zachowuje, nie zbliżajmy się, tylko czym prędzej powiadommy służby weterynaryjne.
Zdrowa wiewiórka jest fascynującym obiektem obserwacji. Chociażby z uwagi na wspomnianą zręczność. Zaloty wiewiórek to szalone gonitwy i akrobacje w koronach drzew. Samiec potrafi wywęszyć samicę w rui z odległości kilometra. Kiedy już para się dobierze i samiec zrobi, co do niego należy, po ciąży trwającej 38-39 dni samica rodzi do siedmiu młodych w miocie. Takich miotów zwykle wyprowadza dwa w sezonie, rzadziej trzy. Maluszki rodzą się nagie, ślepe, całkowicie zależne od matki, która karmi je mlekiem do 8 tygodni i wychowuje sama, bez pomocy samca. Kiedy wiewiórczęta skończą 2,5 miesiąca, zaczynają poznawać świat pod okiem matki. Zarówno, kiedy przebywają w gnieździe, jak i wtedy, gdy wychodzą na zewnątrz, czyha na nie mnóstwo zagrożeń. Głównym wrogiem wiewiórki są kuny leśne, ale polują na nie również ptaki drapieżne. Jedne i drugie potrafią też wybierać młode z gniazda. Nic więc dziwnego, że na wolnośc,i statystycznie rzecz ujmując, na cztery maluchy mniej niż jeden przeżywa pierwszy rok swojego życia… Ale kiedy już uda mu się uniknąć niebezpieczeństw, może dożyć siedmiu lat. W praktyce jest to jednak mniej, 2-4 lat. Wspomniani wrogowie, wścieklizna, a ostatnio zawleczony przez amerykańskie wiewiórki szare groźny wirus, sprawiają, że te przemiłe stworzonka zbyt długo nie żyją. Giną też pod kołami samochodów.
Wspomniałam o gniazdach wiewiórek i już widzę, jak niektórzy z Was robią wielkie oczy. Bo przecież wiewiórka w dziupli mieszka! Owszem, ale nie tylko. Prawda, że zajmuje opuszczone dziuple, w których nocuje, spędza zimę i czasem wychowuje młode, a także gromadzi zapasy. Ale wiewiórki zajmują też opuszczone gniazda większych ptaków, do których dobudowują dach, wyściełają mchem i trawą i często w nich rodzą młode. Budują też samę takie gniazdo, splatając je z gałązek. Zwykle ich ściany są dość luźno zbudowane, a wyjście z gniazda jest tak umiejscowione, aby wiewiórka szybko mogła je opuścić w razie zagrożenia. Takich gniazd wiewiórka ma kilka. To dla bezpieczeństwa. Zmienia swoje siedziby, żeby nie rzucać się w oczy drapieżnikom, które mogłyby zaczaić się przy stale użytkowanym gnieździe. Wiewiórki to zmyślne stworzonka!
O ich przemyślności świadczy też gromadzenie zimowych zapasów. Kiedy nadchodzi jesień i zbliża się zima, wiewiórki gromadzą w dziuplach i wykopanych norkach żołędzie, orzechy, nasiona buka, grabu, drzew iglastych. Suszą też grzyby, nabijając je na gałązki w pobliżu dziupli czy gniazda, a potem zjadają lub… chowają na zimowe dni. Wiewiórki nie zasypiają bowiem na zimę, jakich krewni, świstaki i susły. One są aktywne cały rok, oczywiście za dnia, chyba, że jest wyjątkowo zimno, wtedy zdarza im się przespać w ciepłym schronieniu kilka dni. Często można zimą spotkać wiewiórkę, która rozgrzebuje ziemię w poszukiwaniu swoich zimowych zapasów. Zdarza jej się jednak zapomnieć o niektórych skrytkach i wtedy wiosną w tych miejscach wyrastają młode drzewka. W ten sposób wiewiórka, zupełnie nieświadomie, sadzi nowy las. W miastach wiewiórki odwiedzają karmniki dla ptaków, szukając w nich nasion i orzechów. Chętnie zbliżają się do ludzkich siedzib, a my sami możemy je zachęcić do osiedlenia się w naszym ogrodzie. Zwłaszcza, jeśli jest blisko lasu, parku czy skupiska większych drzew. Wystarczy nie usuwać pozostałości gniazd gawronów czy srok, można też zawiesić w spokojnym miejscu, najlepiej na drzewie iglastym, specjalną budkę. Można ją kupić przez Internet lub zrobić samemu z grubej deski (2 cm). Budka powinna mieć dno o wymiarach 19 na 19 cm, wysokość przedniej ścianki 40, a tylnej 43 cm i otwór wejściowy o średnicy 8-8,5 cm. Nie liczmy jednak na to, że w naszym ogrodzie zaroi się od wiewiórek. To samotnicy. Każda z nich ma swoje terytorium, które może mieć powierzchnię nawet 5 ha. Zwykle te stworzonka spotykają się w czasie godów i żerowania. Porozumiewają się głownie poprzez zapach i wspomniane ruchy ogona. Wydają też różne dźwięki: piski, prychania, skrzeczenie. Warto również wspomnieć, że zdarza im się… pluć. Nie wierzycie? To podejdźcie do leszczyny w porze jej owocowania, kiedy przebywają tam wiewiórki, amatorki laskowych orzeszków! Nie tylko zostaniecie opluci, ale możecie też oberwać suchym patykiem! Wiem, co mówię… Żebym to raz tak oberwała…
W Internecie można zobaczyć mnóstwo filmików, pokazujących grację, zwinność i nieprawdopodobną zręczność rudych kitek. Te stworzonka są mistrzami w pokonywaniu wszelkiego rodzaju przeszkód. Ich specjalnością jest wynajdywanie drogi na skróty. Pomaga im to przede wszystkim unikać drapieżników, uciec przed niebezpieczeństwem. A tych, jak wspomniałam, jest sporo.
Ostatnio dołączyło do nich zupełnie nowe. Jeszcze nie w Polsce, ale w Wielkiej Brytanii i we Włoszech wiewiórki rude są wypierane przez większą od nich i bardziej agresywną wiewiórkę szarą (Sciurus carolinesis), ich kuzynkę z Ameryki Północnej. Jak sama nazwa wskazuje, różni się ona od naszej rudej kitki kolorem futra. Jest też większa i nie ma pędzelków na uszach, które są zakończone okrągło. Ten gatunek inwazyjny, introdukowany przez człowieka, zajmuje terytoria wiewiórki pospolitej, skutecznie konkuruje o pokarm i, co najgorsze, jest nosicielem niezwykle niebezpiecznego wirusa Squirrel poxivirus, nazywanego wiewiórczą ospą, na który wiewiórka szara jest odporna, ale nasza rudaska już nie. Zabójczy wirus powoduje śmierć zwierzątka w ciągu czterech dni. Wielkość i agresja wiewiórki szarej w stosunku do jej rudej kuzynki powodują też, że wiewiórki pospolite przestają się rozmnażać ze stresu. To grozi całkowitym wyginięciem gatunku tam, gdzie występuje już wiewiórka szara. Widać to we Włoszech, gdzie są regiony, w których rodzime wiewiórki zupełni wyginęły. Nas przed inwazją przybyszy z Ameryki chronią na razie Alpy. Na razie… Bo jeśli wiewiórki szare przekroczą tę naturalną granicę same, bądź przy pomocy człowieka, los naszej rudej kitki zostanie przesądzony…
Cieszmy się więc obecnością zwinnych, uroczych rudzielców w naszych ogrodach i parkach, bo kto wie, jak długo jeszcze będzie nam to dane… Jeśli sprawdzi się najczarniejszy scenariusz, być może za kilkadziesiąt lat wiewiórkę rudą znać będziemy tylko z ilustracji w książeczkach dla dzieci…
Maria Polaczek