A zaczęło się w latach 90. minionego wieku, kiedy na polskim rynku muzycznym pojawił się debiutancki krążek hardrockowej kapeli Sweet Noise. „Respect” (1995) – to mocne, wręcz brutalne brzmienia i wokalna masakra, to walka o godność człowieka w czasach upodlenia. Następnie grupa trafiła do „Getta” (1996), a człowiek po raz wtóry stanął w centrum, pośród dźwięków. W dzieciństwie uczony bycia dobrym wyszedł na ulicę i otrzymał cios w twarz. Oszukany, pobity, opluty przez tych, którzy są wysoko i chcą być jeszcze wyżej. Czas mijał, kończyła się pewna epoka. „Koniec wieku” (1998) doszczętnie sponiewierał rynek muzyczny. Szaleństwo zerwało się z uwięzi i krwawiło na ostrzach noży. Strach przed poniżeniem, zobojętnieniem, nienawiścią, potrzeba szacunku i zrozumienia, odrzucenie wiary w krwawego Boga, wszakże mordowanie bliźnich w imię abstrakcji jest czynem haniebnym, pragnienie wiecznej wędrówki w miejsce pozbawione śmierci – owe motywy tworzyły warstwę liryczną wydawnictwa.
W nowym wieku nastał „Czas Ludzi Cienia” (2002), a ciężkie brzmienia przyoblekły się w elektroniczną kapotę. Połączenie wypadło wyśmienicie i w efekcie powstał mocny, różnorodny, świetnie zmiksowany materiał. W taktach Glacy kipiało od krytyki wymierzonej w oblicze systemu i jego głównych cech – korupcji, niewolnictwa, wyzysku, rasizmu, przemocy. W utworze „Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz” wystąpiła gościnnie Anna Maria Jopek. Rok później krążek doczekał się nowej, zremiksowanej wersji, wzbogaconej o występy muzyków z różnych muzycznych światów. „Revolta” (2003) pozostawiła po sobie nieodwracalne zmiany. Peja i Slums Attack, O.S.T.R., Edyta Górniak, Nergal (Behemoth), Docent (Vader) – takowe kolaboracje odświeżyły nie tylko numery Sweet Noise, ale wniosły również nową jakość do polskiej muzyki. Kolejne wydawnictwo – i zarazem ostatnie – rozkwitło na Czarnym Lądzie. „The Triptic” (2007) do rocka i metalu dorzuca etniczne dźwięki oraz niesamowite sekwencje wokalne i chórki afrykańskich artystów. Niewątpliwie jest to jedna z najciekawszych płyt w historii rodzimej alternaty.
Pomimo rozwiązania twórczość Sweet Noise nie poszła w zapomnienie. Glaca wraz z DJ-em i producentem muzycznym TR Hackerem powołał do istnienia projekt My Riot, a debiutancki album zatytułował po prostu „Sweet Noise” (2011). Na płycie pojawili się gościnnie m.in. reper Peja oraz perkusista Orion (Behemoth). Pomimo doskonałego materiału My Riot nie przetrwał próby czasu i dwa lata po debiucie drogi muzyków się rozeszły. W 2015 roku doszło do reaktywacji w odświeżonym składzie, ale nie zaowocowało to nagraniem krążka. W 2016 roku w Jarocinie zmartwychwstał Sweet Noise z Glacą i Magikiem. Niestety i ta egzystencja nie trwała długo. Jednakże Glaca powrócił, niby solo, ale ze starymi znajomymi.
„ZANG” jeszcze przed premierą wzbudził wiele kontrowersji, szczególnie w sieci, bo tak najprościej. Nie szczędzono Glacy negatywnych opinii o nim i jego twórczości. Wielu dawnym wyznawcom nie spodobała się nowa ścieżka artysty i doszło do podziałów. Wszakże materiału jeszcze nie było, a komentatorów wylazło całe mrowie. W dysputę wdał się takoż artysta, który zażarcie bronił swego dzieła.
Pierwszy singiel „Oni przyszli” podsycił ogień i zarówno ci zadowoleni, jak i ci oburzeni długo nie mogli zasnąć. Zaczęło się dziwnie, albowiem kolaboracja z Justinem Chancellorem, gitarzystą basowym amerykańskiej grupy Tool, przyniosła świetną, wyrazistą ścieżkę dźwiękową. Do tego płynący z trzewi wokal Glacy i łagodny głos Moniki Emat. Warstwa liryczna jest naładowana motywami z poprzednich projektów artysty, który doskonale wie, że „naga prawda jest okrutna”. I zaprawdę, nie jest to stagnacja tylko intertekstualne działanie. Takiż to „początek końca”, czyli rozpoczęcie czegoś nowego, wszakże czasy minione zostały przypomniane i nie ma potrzeby do nich wracać. Ale czy na pewno?
Jako drugi singiel pojawił się „Człowiek” z Korą i refrenem z „Krakowskiego spleenu” Maanamu. I po raz drugi Glaca serwuje nam kawałek o początku nowej drogi, ale tym razem dobitniej, bo w ową drogę nie chce wyruszyć sam, albowiem pragnie „wierzyć, że razem jesteśmy silniejsi”. Starsza wiekiem Kora podpowiada: „daj z siebie wszystko i jeszcze więcej”. Glaca zawsze świetnie dobierał pieśniarki – Natalia Kukulska, Anja Orthodox, Anna Maria Jopek, Edyta Górniak – i miał pomysł na wykorzystanie ich walorów wokalnych. Podobnie rzecz ma się z Korą, aczkolwiek repertuar nie jest w tym przypadku mocną stroną tegoż mezaliansu.
Trzeci singiel i kolejny duet. Tym razem Glaca dorzucił drew do ognia i lekko przygaszone ognisko zapłonęło w najlepsze. „Życie i samotność” z Peją wypadło naprawdę bardzo dobrze. Pieśń to refleksyjna, wskazująca drogę, terapeutyczna wręcz. Peja oczywiście nie pierwszy raz udowadnia, że jest numerem jeden wśród krajowych raperów.
Jednakże u kresu singli zaczyna się prawdziwe wartościowanie. „Nie oddamy im krwi” (bo dlaczego mielibyśmy oddać im krew? – kimkolwiek są…) z pewnością w pełni usatysfakcjonuje zwolenników żywiołowego gitarowego grania. Wszystko w tym numerze idealnie współgra – tempo, solówki, wokal i tekst. Podobnie rzecz ma się z wybuchowym „Trotylem”, rozpędzonym „Wilkiem”, rozdrażnionym „Czasie Ludzi Słońca” oraz szalonym „Skazanym i niewinnym” z Martą Pobudką, której głos rozbrzmiewa również w rock-popowo-hiphopowej „Wolności” i nieco ostrzejszym „Dziwnym świecie”. W nieco innym klimacie dryfują „Tobie” i „Wizja” (ponownie z Justinem Chancellorem). Szczególną uwagę przykuwają w nich hiphopowe beaty i oniryczna poświata. Jeszcze bardziej nostalgiczny klimat ma „Klątwa” z Anną Patrini. Wydawnictwo wieńczy pop-rockowy numer „Na końcu świata”.
„ZANG” to album w pewnym sensie koncepcyjny, albowiem wszystkie zarejestrowane na nim utwory poruszają się wokół tych samych motywów, m.in. walka o przetrwanie w świecie pełnym przeszkód, przezwyciężanie własnych słabości czy wspólne działanie i wzajemna motywacja. Na uwagę zasługuje doskonałe zmiksowanie i zrównoważenie dźwięków. Szkoda, że w warstwę liryczną wkradła się monotonia. Muzyczną wizję Glacy można przesłuchać – pozwolę sobie użyć niezgrabnej metafory – jednym haustem.
Krystian Janik
Komentarz: Płyty „Getto” (1996) i „Koniec wieku” (1998) miały również swoje anglojęzyczne odpowiedniki – „Ghetto” (1997) i „The End of Century” (1999).
Duży sukces tarnowskich koszykarzy. Po wielu latach tułania się w trzeciej lidze, wracają na szczebel…
Ze wszystkich dyscyplin sportu w Tarnowie w najwyższej klasie rozgrywkowej rywalizują tylko żużlowcy. Niewykluczone jednak,…
Słoneczna aura wręcz zachęca, by wyjść z domu i pójść na spacer albo wsiąść na…
W tym roku maj jest miesiącem należącym do Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, która znalazła się…
Miło jest nam poinformować, że po wielu tygodniach wytężonego wysiłku i prac rzeszy oddajemy wreszcie…
23 kwietnia podczas Gali 32. Tarnowskiej Nagrody Filmowej odbyła się prezentacja filmu Najlepszy w reżyserii…