Zieleń, błękit i pędzące po niebie rozhukane cumulusy. Gwar, nawoływania i zapach bigosu. To wszystko okruchy atmosfery Turnieju o Złoty Warkocz Tarłówny. Mimo iż pogoda była kapryśna jak panna na wydaniu to impreza jak zwykle spotkała się z żywym zainteresowaniem. Trudno się dziwić. Każdy znalazł tam coś dla siebie. Na jedno popołudnie Dębno stało się centrum wszechświata.
Na placu boju, ku uciesze gawiedzi starli się rycerze i artylerzyści. Słychać było huk armat, który jednak jeszcze do końca nie umilkł, gdy dał się słyszeć świst strzał w finale zmagań łuczników. Do tego popisy jeździeckie, od których nie sposób było oderwać wzroku. A to wszystko okraszone komentarzem jegomościa prowadzącego całą imprezę. Odziany w szlacheckie złocistości i czerwienie nie tylko zapowiadał kolejne punkty programu, ale nade wszystko bawił publiczność uroczym gawędziarstwem. Zapewne była to zasługa wody źródlanej, którą ochoczo popijał, gdyż, jak wiadomo – szlachcic pija tylko najczystszą wodę. No, i ewentualnie czasem lekarstwo… na serce (po którym woli siedzieć niż stać). Wiatr szumiał w koronach dębów, a człowiek nie wiedział na co patrzeć i czego słuchać. Prócz popisów grup rekonstrukcyjnych uwagę przyciągały również stoiska handlujących ceramiką, biżuterią, łukami i mieczami dla małych wojowników, którzy pokrzykiwali bojowo, wyruszając na swoją pierwszą wyprawę przeciw wyimaginowanym Saracenom. Za symboliczną opłatę można było również obejrzeć wnętrze zamku. Nie jest to co prawda potężna forteca, ale ma zdecydowanie dużo uroku. Zwiedzanie zaczyna się od obejrzenia zamkowej kuchni i spiżarni, do których wchodzi się wprost z dziedzińca. Łatwo wyobrazić sobie jakie tam musiało panować zamieszanie i gorączka przygotowań, gdy np. na zamku wydawano ucztę. Następnie gabinet pani i pana domu, skarbczyk, sala koncertowa, balowa, kaplica. I wreszcie wnętrze wieżyczki, w której zamurowana została właścicielka legendarnego złotego warkocza. Wśród radosnej atmosfery turnieju to miejsce jest chyba jedynym z którego tchnie powaga czy wręcz smutek. Jednocześnie w głowie pojawia się myśl: jak to dobrze, że dziś ojcowie stosują jednak inne metody wychowawcze. Zarówno w zamku, jak i poza nim w miarę upływu czasu robiło się coraz barwniej. Współczesne stroje mieszały się z żupanami, kontuszami i mundurami artylerzystów. W powietrzu unosiła się woń smażonych i grillowanych potraw. Można też było skosztować oscypków z żurawiną, chleba ze smalcem, czy wychylić puchar złocistego spienionego płynu. I nie było już istotne to, że pucharem był zwykły plastikowy kubek bo liczyła się przede wszystkim atmosfera. Dla miłośników historii prawdziwą gratką mógł być pojedynek na kopie. Zjawisko niezwykle widowiskowe, majestatyczne, a do tego opatrzone cennymi i pouczającymi komentarzami. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że żadna szkolna lekcja historii nie powie tyle o rycerskich zwyczajach i rodzajach uzbrojenia, co jedno takie widowisko. Niektóre grupy rekonstrukcyjne zapraszały przybyłych do wspólnej zabawy. Szczególnym punktem programu była możliwość zmierzenia się z mistrzem fechtunku. Kilku śmiałków próbowało swych sił w sztuce władania szpadą. Na szczęście obyło się bez ofiar J Wieczór zakończył koncert Lubelskiej Federacji Bardów i pokaz sztucznych ogni. W końcu co to za impreza bez porządnych fajerwerków!? Zderzenie epok. Zderzenie kultur. Z jednej strony – zabawne (rycerz zajadający bigos plastikowymi sztućcami to nie jest codzienny widok), z drugiej – pouczające. Niezwykły czas. Niezwykle miejsce. Naprawdę warto.
Autor: Katarzyna Rola
Fotografie: Jerzy Dukaj
Duży sukces tarnowskich koszykarzy. Po wielu latach tułania się w trzeciej lidze, wracają na szczebel…
Ze wszystkich dyscyplin sportu w Tarnowie w najwyższej klasie rozgrywkowej rywalizują tylko żużlowcy. Niewykluczone jednak,…
Słoneczna aura wręcz zachęca, by wyjść z domu i pójść na spacer albo wsiąść na…
W tym roku maj jest miesiącem należącym do Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, która znalazła się…
Miło jest nam poinformować, że po wielu tygodniach wytężonego wysiłku i prac rzeszy oddajemy wreszcie…
23 kwietnia podczas Gali 32. Tarnowskiej Nagrody Filmowej odbyła się prezentacja filmu Najlepszy w reżyserii…